Żar leje się z nieba, w oddali słychać szum morskich fal i dźwięk skrzeczących mew. Piasek na plaży grzeje nas w stopy, jednak czujemy się fantastycznie leżąc w cieniu palm, popijając kolorowego drinka z parasolką.
Cieszymy się, że wreszcie możemy odpocząć od zgiełku miasta, a szef wysłał nas na zasłużony urlop. Jednak tą błogą sielankę nagle przerywa niezidentyfikowany, przeszywający ciało dźwięk. Potrzebujemy dłużej chwili, aby zorientować się co się właściwie dzieje. Niestety to prawda. Z cudownego bujania w obłokach, na ziemię sprowadził nas dźwięk budzika. Okazuje się, że wymarzony urlop póki co jest fikcją, a my musimy wstać z łóżka i zmierzyć się z kolejnym dniem pracy. Najczęściej wyrwani ze snu, nie do końca jeszcze przytomni dajemy sobie „5 minut” i przestawiamy budzik na późniejszą godzinę, licząc na to, że jeszcze raz przeniesiemy się na gorącą plażę. Zasypiamy, a z pięciu minut dodatkowej drzemki robi się nawet kilka godzin. Efekt? Spóźniamy się do pracy po raz kolejny, po drodze zapominając o kilku rzeczach, jakie przeciętny Kowalski powinien zrobić rano przed wyjściem z domu, np. o przebraniu domowych papci na bardziej odpowiednie buty. Mina szefa nie wyraża aprobaty, zwłaszcza, że to już kolejne spóźnienie w tym miesiącu, a koledzy z pracy podśmiechują się po kątach patrząc na nasze oryginalne, biurowe obuwie, a my obiecujemy sobie, że następnym razem nastawimy budzik na dwie godziny wcześniej. Legenda głosi, że komuś kiedyś to się udało…
Dla tych, których dotyczy ten problem, mamy jednak dobrą wiadomość. Istnieją sposoby na wyrobienie sobie nawyku wczesnego wstawania. Poświęćmy zatem teraz kilka słów na ich omówienie. Każdego wieczoru ustalmy, o której godzinie chcemy wstać następnego dnia. Znajdźmy coś co musimy wykonać koniecznie o tej godzinie i ani minuty później. Jeżeli uda nam się to zrobić choć jeden raz, łatwiej będzie to wykonać po raz kolejny. Przekonamy się jak wiele czasu zyskujemy wstając wcześniej, nigdzie się nie spieszymy ani o niczym nie zapominamy. Taka motywacja powoduje, że będziemy bardziej skłonni powtórzyć tą zasadę kolejnego dnia. Jeżeli uda nam się postępować tak przez całe pięć dni, nie fundujmy sobie nagrody w postaci dłuższej drzemki w weekend. Sprawi to tylko, że w kolejny poniedziałek znów będziemy mieli problem ze wstawaniem. W ten sposób koło się zamyka. Musimy być konsekwentni w naszym postanowieniu i przez weekend wstawajmy również o tej samej porze. Zyskamy dzięki temu więcej czasu wolnego, który możemy równie ciekawie zagospodarować.
Jeżeli już koniecznie potrzebujemy więcej snu, starajmy się chodzić spać wcześniej. Najlepiej zaraz wtedy, kiedy czujemy się zmęczeni. Poświęcamy wtedy więcej czasu na sen, a tym samym prawdopodobieństwo, że rano wstaniemy wypoczęci i nie będziemy myśleć o dodatkowej drzemce.
Starajmy się też jak najrzadziej „zarywać noce”. Każdy z nas wie, że prowadząc życie towarzyskie jest to nieuniknione, jednakże nie róbmy tego zbyt często, gdyż odbija się to niekorzystnie na naszym samopoczuciu i zaburza codzienny rytm snu.
Dobrym sposobem jest także zostawianie budzika parę metrów od łóżka. Gdy rano zadzwoni, zmusi nas to do wstania i zrobienia paru kroków. Być może w tym czasie nieco się rozbudzimy. Ważne by po wyłączeniu dźwięku nie wracać z powrotem do łóżka. Z kolei dla bardziej odpornych osobników stworzono budziki, które dzwoniąc jednocześnie przemieszczają się po całym mieszkaniu. Żeby wyłączyć upiorny dźwięk budzenia, trzeba się zatem rano sporo nabiegać.
Aby terapia przyniosła zamierzony skutek najlepiej stosować wszystkie metody jednocześnie. Pamiętajmy jednak, aby stosować zasadę małych kroczków. Jeżeli codziennie wstawaliśmy o 9, nie wstaniemy od razu o 6 rano. Starajmy się przez tydzień wstawać, np. pół godziny wcześniej. Jeśli nam się to uda, w następnym tygodniu znów skróćmy sen o pół godziny. Powtarzajmy tę czynność, aż do osiągnięcia zamierzonego efektu.
Wyrobienie w sobie nawyku wczesnego wstawania, sprawi, że nasze życie zyska nową organizacje, a szef spojrzy na nas przychylniejszym okiem i może wyśniona plaża stanie się rzeczywistością.
autorka: Katarzyna Stania
Dlaczego warto przetestować miniCRM?
Firm codziennie
loguje się do miniCRM
Klientów poleca
nas swoim znajomym